Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.1.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Natura jest prześliczna — rzekł — nie ma wątpliwości, ale co się tycze tych szczęśliwszych wieków sielankowych, zrodzonych w wyobraźni poetów, przyznaję się pani, że od czasu, gdyśmy zpomocą badań archeologicznych sięgnęli głębiej w dzieje prastare ludzkości, coraz mocniej się przekonywam, iż one były mrzonką i cywilizacya, na którą narzekają ludzie, ulepszyła, uszlachetniła człowieka, a nie zepsuła go pewnie.
— Nie chcę się o to sprzeczać — odparła Michalina pozwolisz mi pan tylko co do cywilizacyi uczynić to zastrzeżenie, że i ona może wyrosnąć nad miarę, zwichnąć się i zamiast uszczęśliwienia ludzkości, zawichrzyć nią i stać się dla niej zgubną.
— Trudno jednak oznaczyć będzie granice: gdzie cywilizacya zatrzymać się powinna i jakiego unikać kierunku? — rzekł Sylwan. — Ja jestem fatalistą i wierzę w prawa konieczne, tak, że nawet pewne zwichnięcia i wykolejenia przyjmuję jako zbawienne intermedya w historyi ludzkości.
Słuchała z uwagą Michalina, lecz nie chciała dalej w tym tonie prowadzić rozmowy. Zwróciła ją na sztukę i pytała Horpińskiego? czy ją lubił i czy cenił:
— Bo — dodała z uśmieszkiem — ja jestem tak wyrozumiałą, że przypuszczam nawet, iż ktoś mo-