Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.1.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bądźcobądź, chcę się rozpatrzeć w okolicy — odparł Emil...
— Ja panu dam do tego człowieka jedynego, co najlepiej wszystko pokaże i objaśni — szepnął Pinkus — ale szczerze powiedziawszy, jak ja pana widzę, choć honoru jego nie znam (sic), mnie się nie zdaje, żeby pan na takiej kolonii miał gospodarować...
— Różnie się po świecie dzieje — pocichu, spuszczając oczy, odparł Paczuski — czasem człowiek musi chwycić się sposobu życia, nawet takiego, który mu najmniej smakuje.
Przeciwko temu gospodarz nie miał nic do zarzucenia: prawda była zaczerpniętą z ogólnej skarbnicy mądrości narodów.