Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
89





VII.

Przez cały ten dzień Krzysztoporski chodził niemy, na swoim wydziale murów, jakby myśl jaką w sercu powziętą dojrzewał; nie odzywał się do xiędza Mieleckiego, nie spójrzał co się w koło niego działo, nie dowiadywał jak inni, i jakby go już nic walka nie obchodziła, to w okno Lassoty, to za mury poglądał. Ku wieczorowi zszedł, pochodził w podworcu; okrążył linją murów, zajrzał do dwóch izb swoich i powrócił nazad... Mieszkanie, które sobie sam, wybrał pan Krzysztoporski, było sklepioną komnatą pod niemiecką basztą narożną; wykuty w szkarpie grubéj przytykał do niéj alkierzyk mały z jedną strzelnicą, pusty, wilgo-