Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
234





XVIII.

W dzień ten uroczysty, mało kto ze znajdujących się w twierdzy nie był na nabożeństwie, mury nie ledwie porzucone, broniła opieka Boża; ani przyszło szwedom na myśl, w téj chwili przypaść na nie. Uważano, że dźwięk dzwonów, śpiewy i muzyka, od czasu jak między nich puszczono wieści o czarach, robiły dziwne na żołnierstwie wrażenie. Zdawało im się, jakby to wszystko oznajmywało jakieś przygotowanie do niewidzialnego na nich działania. I nie tyle może huk dział Jasno-Górskich, co dźwięk trąb, śpiewów a dzwonów, wystraszał. Niespokojném okiem poglądali na górę, szli ku niéj opornie, a gdy obok nich padali niektórzy od postrzałów, patrzali