Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/356

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
356

Chciano cóś mówić jeszcze, ale przeor wyszedł z sali.
To wyjście powiodło za sobą mnichów, a ślachtę rozdzieliło na kilka kupek różnych jak zdania. Jedni już o traktowaniu zamyślali, drudzy jeszcze o obronie, inni chcieli przekonywać to, co zwali, uporem Kordeckiego. Zamojski, który stale podzielał wiarę przeora stał i milczał gotując się na wspaniałą mowę; ale właśnie gdy ją miał rozpocząć i już łacińskie wyrzucił założenie:
Tempus edax rerum...,
Słuchacze mu się rozbiegli, tylko xiądz Mielecki mimo idący usłyszawszy to zdanie, uśmiéchnął się i dorzucił do niego drugie:
Tempora praeterunt more fluentis aquae. napisano na zegarku xiędza przeora, rzekł żartobliwie, wszystko to minie, a co sobie u Pana Boga wysłużym, to nasze...
I tak się rozeszli.

KONIEC TOMU PIERWSZEGO.