Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 66 —

Nawet Radgosz który uparcie z innemi dowodził tego, może ażeby już próżnych w Jakubie nie rozbudzać nadziei, musiał uledz rzeczywistości, gdy staraniem pułkownika wynalezioną została notatka na trzy dni przed zgonem ręką Alberta pisana, zawierająca spis różnych summ do niego należących. Najdziwniejszém w nim było, że summy różnemi oznaczone datami, miały ponotowane procenta aż do ostatnich czasów, jak gdyby gdzieś w banku złożone były lub powierzone komu... Broniąc swéj opinii Radgosz, choć zachwiany w przekonaniu, dowodził jeszcze iż Albert jako skąpiec monoman, mógł od straconych summ w różnych czasach, imaginacyjne sobie rachować dochody, przez proste dziwactwo. Ale możnaż było przypuścić żeby taki człowiek zabawiał się tak dziecinnie?
Przyszedłszy do przekonania iż skarb nie został straconym, a po części wpoiwszy je w drugich, pułkownik oddał się cały słodkiéj nadziei, że mu przeznaczyła Opatrzność podźwignięcie domu Paparonów odszukaniem owych milionów ukrytych i niezatraconych. Od śmierci dziadka Alberta zmarłego w r. 1816, którego jak przez sen Wiktor sobie przypomniał... upłynęło prawie lat czterdzieści... a po latach czterdziestu jakże mało pozostaje z pamięci po człowieku!
Oblicza nieboszczyków z każdym dniem nikną,