Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 42 —

ty aż do ostatniego pokolenia zachowywała pamiątki po pradziadzie Janie, jego książki nabożne, papiéry, portrety. Wszyscy aż do Jakuba starali się nie zapomniéć języka, a w domu pewne tradycye wiejskie się przechowały. Ale już w trzeciém pokoleniu małżeństwa, zobojętnienie, wpływ miasta uczyniły ich nieznacznie prostaczkami... a stosunki wcieliły do prawie niemieckiéj społeczności otaczającéj. Byłato więc jakaś mieszanina obyczajów naszych i obcych, szczęściem złożona nie z tego co one mają gorszego, ujemnego, ale w czém celują i co je barwi. Klara wychowaną była na sposób kobiét niemieckich, których wysokie często wykształcenie wcale nie odrywa od gospodarstwa, od najskromniejszych zatrudnień około kuchni i spiżarni. Idzie się od rądelków do fortepiana nie zżymając i rozumié równie dobrze oszczędność jak Mendelsohn’a i Schumanna... Jestto niemal właściwością Niemki, iż pojmuje życia wymagania najprozaiczniejsze równie dobrze jak poezyą Goethego i Schiller’a, że jéj nie nudzi bielizna i pońchocha, przy któréj czasem można czytać Jean Paul’a... Gdy w nowym świecie amerykańskim, dążenie do równo-uprawnienia kobiét, posuwa się aż do zrzeczenia charakteru niewiasty i jéj najpiękniejszéj cechy — macierzyństwa obowiązków — w Niemczech kobiéta wybornie równoważy w sobie rzeczywistości nieubłagane życia i swobodę lotu ku ideałom.