Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 289 —

lat przynajmniéj chciał się oddalić od Gdańska i przebyć je w ciszy, wśród kraju zupełnie obcego. Klarze trudno było znowu opuścić ojca, ale spodziéwała się go nakłonić aby razem z nimi udał się do Włoch, do Anglii, do kraju któryby sam wybrał... Ułożono się wreszcie o to iż Teofil nie pokazując się nikomu, wieczorem niepostrzeżony powróci do Gdańska, i razem z Klarą i starym Wudtkem, pójdzie do Jakuba, aby go przebłagać i skłonić do projektów Klary.
Nie łatwo wszakże przyszło biédnéj niewieście wymódz na Teofilu posłuszeństwo zupełne; młody człowiek padał przed nią, ale czuł się tak upokorzony przeszłością że nawet dla niéj nie mógł uczucia wstydu zwyciężyć.
— Nie chcę się narażać nawet na to położenie, rzekł w końcu, bym prześladowany wejrzeniem, dotknięty słowem, podraźniony — zapomniał że istotnie występnym jestem. Człowiek w takim wypadku oburza się, traci poczucie sprawiedliwości, ujmuje się w duszy za sobą i stara uniewinnić...
Już nocą na dwóch wozach, bo drugi Teofil i Zerka zajmowali, puścili się nazad do Putbus, szczęściem dla nich ludzie byli miejscowi, noc pogodna i księżyc w pełni.
Stanąwszy przed Fürstenhofem... Klara wysiadając poczuła że jéj któś rękę podaje... zapach cygara przypomniał jéj mimowolnie stryja, podniosła