Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 255 —

na smutek, ducha upadek i odrętwienie. Dowiadywał się tylko o Teofila... posyłał, obiecywał znaczne nagrody za odkrycie miejsca jego pobytu, ale poszukiwania były próżne.
Wudtke tak stetryczał, tak tryb życia zmienił nagle, iż po całych dniach często niespokojny chodził po ulicach, po ogródkach, po okolicy, jak nieprzytomny, a niekiedy nawet słyszano go mówiącego do siebie...
Pogłoska zupełnie nieuzasadniona, raczéj domysł czyjś mniéj więcéj trafny, przypisywał Teofilowi zamiar ucieczki do Ameryki, powzięty jeszcze w więzieniu, a dokonany w chwili uwolnienia.
Dzienniki które z najmniejszemi szczegółami opisywały ostatnie rozprawy ciekawego procesu zabójcy Rosy i jego uniewinnienie, doszły téż do rąk Klary. Nie zdawało się ojcu właściwém je wstrzymywać, bo jéj mogły przynieść jakąś ulgę, a przynajmniéj niepewność ciężką zakończyć. Rachuba ta nie omyliła, gdyż Klara od tego czasu stała się daleko spokojniejszą, powoli zaczęła powracać do zatrudnień zwyczajnych, smutny uśmiéch zakwitał na ustach, czytała, grała a ojciec odrodził się, widząc że okrutne przesilenie moralne na które wystawioną była — zdawało się przechodzić.
Od listu wszakże i odpowiedzi, nawet z ojcem ani półsłowem nie wspomniała nigdy o Teofilu... jakby sama o nim i o smutnéj przeszłości na za-