Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 217 —

nie umieszczał) z przyrostem procentów uczyniłaby bardzo poważną. Wystaw sobie co to jest miéć instynkt fałszywy! Panna jedynaczka, bo ten waryat Hiszpan się nie ożeni, dom przepyszny, posag ogromny, a co się tyczy osoby... to była istotnie kobiéta dla bankiera z ambicyą, godną figurować choćby w królewskich salonach.
Tak — dodał — stało się z mojéj winy głupstwo ogromne... Słuchaj Berens, czybyto nie można jak naprawić? wyślij ty mi tu Teofila, ja niby o niczém nie wiem. Panna była do niego przywiązana, przebaczy...
— Ale Teofil poleciał za Rosą do Stutgardu, gdzie ona w rolach gościnnych występuje.
Bankier słuchał jak ogłuszony, stracił nagle energią, nie wiedział co począć.
— Nie mogę sobie darować tego braku instynktu! rzekł. Jakto, żebym ja nie przeczuł piéniędzy? żebym ja nie obrachował że człowiek skąpy, chciwy, co całe życie poświęcił dorabianiu się, przecież w błoto rzucić nie mógł owocu trudów? Ale Paparonów nie cierpiałem, nie cierpię, to mnie zaślepiało. Wystaw sobie, ten łysy, głupi Fiszer ma teraz szansę... oświadczył się pannie, gdy nic nie miała!! Jakub słyszę jest z nim znowu na dobréj stopie, wziął od niego weksel na Londyn.
Prawda że ja dawniéj ledwiem mu niekiedy głową kiwnął, ale on się téż teraz prawie nie wita ze-