Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 187 —

Wziąwszy to za kompliment, Klara mu odpowiedziała z uśmiéchem:
— Ale my panie nie jesteśmy Niemcami.
René wszystkim się im podobał, a jemu — bodaj czy nie najbardziéj panna Klara, bo siadłszy do rozmowy z nią, zapomniał się i trzy godziny przebałamucił.
Byłto człowiek sympatyczny i trzeba mu przyznać, że jeśli artyście niemieckiemu w pojęciu wielkich zadań artystycznych nie sprostał, to znowu niemiecki kupiec pod wielu względami stał niżéj od niego.
Przedłużoną do zbytku rozmowę potrzeba było nareszcie przerwać i wziąć się do roboty. Pan Jakub który był zrezygnowany zupełnie a nawet weselszy i bardziéj niż kiedy ożywiony, przyniósł stare inwentarze; po jednemu przypatrywano się osobliwościom nagromadzonym w sali weneckiéj. Szczególniéj zastanowiła p. René mała czarna hebanowa szafeczka, stojąca na biurze, pieścidełko w swoim rodzaju. Téj formy bardzo misternie wyrabianych sprzęcików używano dawniéj do chowania klejnotów, drobnych fraszek, papiérów. Szafeczka Paparonów widocznie pochodziła z XVII wieku, a była arcydziełem téj stolarszczyzny a raczéj markieteryi wytwornéj, która się teraz dopiéro odradzać zaczyna. Szafeczka ta z hebanu, cała wysadzana perłową macicą, bursztynem, kością słoniową, aga-