Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jesienią tom III.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   74   —

— Pan wiesz już pewnie, że mam syna, bardzo ładnego syna, jutro go panu pokażę i pozwolę pocałować w rączkę. A jaki rozumny!
Herbata podaną była w nowej sali jadalnej, do której niewiadomo zkąd jacyś przodkowie przywędrowali. Zastawa była wprawdzie Christophla i Ruolza, ale przepyszna, świecąca, wspaniała, choć o smaku gospodyni nie najlepiej świadczyła. Był to ten przepych de pacotille, bez charakteru, pospolity, jaki się spotyka po wielkich hotelach Europy lub u świeżo zbogaconych ludzi, nie mających własnego smaku i zmuszonych kupować go razem z towarem.
Lokaje posługiwali w białych rękawiczkach, podanie było wedle form wszelkich, ale herbata niedobra i chleb suchy, a reszta podobna.
Lizie szło o to, ażeby swe rączki i pierścienie pokazać mogła, podawała więc coś ciągle Adryanowi. Nie mając przedmiotu do rozmowy, wspomniał coś o dawnych dziejach, o folwarku, o owych wesołych wieczorach spędzanych u państwa Zamorskich. Liza się zarumieniła mocno, zakaszlała, odwróciła, znalazła coś bardzo pilnego do zadysponowania i nie dała mu rozszerzać się o tem. Mąż, który przewidział ten wypadek, zagadał zaraz czemś innem.
Po herbacie zapytał Adryan gospodyni, czy zawsze zajmuje się muzyką.
— A! nie! nie! fortepian stoi rozstrojony, bo i ja ciągle rozstrojona jestem i chora. Nie mogę teraz znieść muzyki. Nasłuchałam się wirtuozów i to mnie zniechęciło, nie mogąc być pierwszą, nie chcę być mierną. Wprawdzie chwalił mnie Liszt, któremu coś grałam, ale straciłam siłę od ostatniej słabości.
Natomiast zajmowała się Liza bardzo dziennikami, polityką, Europą, wielkim światem. Almanach Gotajski leżał w salonie, widocznie często używany na radę, bo się już niezamykał i ta część, która o rodzinach książęcych i hrabiowskich traktuje, mocno była wyczytana.