Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jesienią tom III.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   122   —

wała duchem. Miałem ją i mam za jednę z tych wyższych istot, którym się cześć należy, bo na nie Bóg zlał więcej swych promieni, niż na inne pospolite stworzenia. Dla mnie królowa żadna majestatyczniejszą by nie była. Chcesz końca mych przygód? Jednego dnia Dosia wyjechała do ojca i nie powróciła więcej.
Na ojcu wymogła słowo, że mnie nie powie, gdzie się znajduje, uciekła odemnie, niewdzięczna. Czy ją znajdę? czy się spotkamy? czy zwyciężę jej obawę, nie wiem, ale tego jestem pewnym, że nie mam najmniejszej ochoty do ożenienia, i że w sercu miłość dla niej zachowam na zawsze. Tak, jeśli „zawsze“ znajduje się w ludzkim słowniku.

KONIEC.