Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jesienią tom I.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   76   —

kiś chaos nierozwikłany, w którym kłębiły się czarne chmury, a w głąb’ ich żadne i najbystrzejsze wejrzenie sięgnąć nie mogło. Dziedzic więc dał za wygranę przeszłości, złożył wszystko na zgryźliwość zdziecinniałego sługi, znudził się i zakazał mu więcej mówić o tem.
W przystępie żalu Olszak podziękował za służbę, ale nazajutrz po trzeźwemu na nowo ją rozpoczął, zawsze z tym samym skutkiem. Nie zważano już na niego wcale.
Dzierżawca postępował sobie nadzwyczajnie zręcznie, chociaż na pozór w sposób nader prosty. Obrachowawszy zawczasu skutek skarg Olszaka, wcale nie przeszkadzał im, nie uniewinniał się, grał rolę człowieka spokojnego, czystego na sumieniu, a tymczasem na wszelki sposób starał się pozyskać pana Teodora, którego charakter i usposobienie więcej odgadł i przeniknął ze stosunków z nim niżby się po tak prostodusznej istocie spodziewać było można.
Zamorski, jak sam powiadał sobie, wysokiej nie odebrał edukacyi; wychowanie dokończył na sześcioklassowem gimnazyum, którego nauka wyśmienicie mu starczyła na potrzeby powszednie. Był-to człowiek mały, okrągły, wesołej i rumianej twarzy, na pozór bardzo otwarty i szczery, w istocie nadzwyczaj przebiegły. Podobał się wszystkim, wkraść się umiał w łaski każdego, w życiu był dogodny, wyrozumiały, przebaczający, a w towarzystwie wesół i pokorny. Powiatowe wielkości i ludzie wysokich stanowisk i wpływów, nie mieli hałaśliwszego nadeń adoratora. Lubił się uniżać, chętnie powtarzał, że jest małym dzierżawcą w dorobku, ustępował z drogi, dawał pierwszy krok każdemu, a to mu też serca jednało. Rósł tymczasem w pierze nieznacznie. Innym zostawiając polowanie na honory i znaczenie, sam zbierał pieniądze i robił sobie stosunki, tak, że mógł każdą sprawę albo groszem lub wpływami przeprowadzić po myśli. Gospodarz niezbyt uczony, pilnym był, a zoba-