Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Moja! albo to historya! Biéda się urodziła i biédą zdechła....
— Ot nie ma co robić z wieczorem, do karczmy się boję: gdybyście ojcze powiedzieli mi o sobie. Samemu tak siedziéć na gąskach nie wesoło: godzinaby przeszła, a jabym się co od was nauczył....
Stary rozśmiał się jakoś łagodnie.
— A co ja tobie powiem! Moja dola nie ciekawa: podobnych wiele na świecie! Sam jeden jak palec zostałem się na starość, żywego ducha coby mi powiedział żeśmy swoi.... Ale staremu, widzisz bratku, w to graj, żeby gadać, aby go kto słuchał: nie wyzywaj wilka z lasu, bo się nie odczepisz od gaduły.
— E! mówcieno tylko, mówcie, mnie to nie dokuczy: ja słuchać lubię.
— Jak zapamiętam — począł stary — oto tu, nad brzegiem Horynia latałem z chłopakami wiejskiemi, a choć w podartéj koszulince i ze łbem gołym, jak mi się ta biéda przypomni, żadnéjbym w świecie rozkoszy nie pomieniał na nią.