Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że być także chorobą... Napal ognia na kominie, drzwi przytknij czém, okryj dziecko i nie ruszaj: ja mu ziółek przyślę....
Jermoła zwlókł z siebie do ostatniéj siermiężki, by otulić swe dziécię, i płaczący siadł u łóżka; Horpyna powróciła do domu spiesznie, bo Radionek, którego dzieckiem na ręku nosiła, wzbudzał w niéj serdeczną litość.
Nierychło przyszła ze dworu przysłana strawa, chléb świeży, woda, ziółka, wódka dla Jermoły, i chłopiec, który miał zostać dla usługi przy starym; ale Radionka i teraz zbudzić nie było można do lekarstwa. Twarz jego ogniem pałała, oczy otwierając się świeciły jakimś blaskiem nieprzytomnym, gorączka wzmogła się widocznie.




W głuchym lesie, wśród szumu starych sosen odegrała się ostatnia scena tego cichego dramatu wiejskiego, nieprawdopodobnego może, gdyby nie był prawdziwy....
Drugiego dnia po zatrzymaniu się w budzie strażniczéj, Radionek otworzył oczy: trochę