Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jakąś istotę wyższego stanu. Podejrzenia padały na różnych dalszych i bliższych sąsiadów, ale na niczém oprzéć się nie dawały, i jedne obalały drugie. Usiłowano sobie przypomniéć dzień i wieczór wczorajszy; na nieszczęście ślady tych, co przywieźli dziécię i porzucili je pod dębami, doskonale były zatarte. We wsi ktoś tylko widział wózek szybko pędzący pod wieczór ku Małyczkom, ale się pokazało, że to był pisarz zakochany w Horpynie kozaczance; inny przypomniał sobie konnego nad brzegiem Horynia z czémś białém pod pachą, ale zaręczano, że to ekonom z ręcznikiem, którym od chłodu szyję miał obwiązaną. Marysia szynkarka przypomniała Poleszuka, co to spał na ławie w szynkowni i około piérwszych kogutów wyszedł niewiadomo dokąd; ale byłżeby spał tak spokojnie??
W karczmie, w polu, na drzewie, u bindugi wszyscy rozprawiali o podrzutku; nikt jednak więcéj od drugich nie wiedział: dziwiono się Jermole, śmiano się ze starego i ruszano ramionami. Tymczasem w chacie kąpiel przygoto-