Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i wiemy którędy droga: lud zaś sercem jéj szuka i znajduje ją, za co winniśmy mu choć uznanie tego i wydział sprawiedliwości.
Jermoła był właśnie jednym z tych ludzi, obdarzonych cudownym instynktem cnoty, w których dwór nie zabił szlachetnych popędów wrodzonych, co się często zdarza, cząstkowa ogłada nie wyziębiła serca, a wiek nie zastudził uczucia. Nie mogę téż inaczéj nazwać tego, tylko instynktem, i chętniebym w psychologii przypuścił obok zwierzęcego instynktu poziomego, egoistycznego, niszczącego, ten drugi szlachetniejszy, wyższy, wbrew piérwszemu przeciwny, który często najbardziéj upośledzonych dźwiga na wyżyny objawienia cnoty. Obdarzeni cudownym jakimś popędem idą wbrew interesowi własnemu, posłuszni sercu, w którém nie krew i namiętność, ale przeczucie udoskonalenia i potrzeba poświęceń żywie i bije. Starzec ten nigdy się nie poskarżył na stérane życie, nie rzucił przekleństwem na przeszłość, nie odezwał się przeciwko ludziom: wystarczał sobie, milczał, cierpiał i nie poddawał