Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

354
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Proszę! co to za zdziwienie dla nas! pan tutaj!
— Przyjechałem na dni kilka do stryjowstwa.
— A! jakżeś to pan dobrze zrobił! odezwała się Aneta; co za myśl śliczna!.. Przecięż i my pochwycić musimy pana choć na chwilkę! Nie odmówisz? I ja skorzystam.
Jerzy się ukłonił w milczeniu.
— Aleś pan zmizerniał i opalił się! dodała Stasia; doprawdy zmizerniałeś! To Polesie, to smutny kraj! Oczerety, łozy, sosny, piaski... jak tam żyć można?
— Pani, jam już ten kraj pokochał.
— Niech mama nic nie mówi przeciwko niemu; ja znajduję, że okolica ta nawet ładna, trochę może smutna, ale doprawdy wiele ma wdzięku!
— A no! to się nie sprzeczam: dwoje was przeciwko mnie jednéj. Jakże się ma matka?
— Dziękuję pani, zdrowa.
— Co pan porabiałeś?
— Najmniejszéj w mojém życiu nie było zmiany. A państwo?
— Mąż mój od niejakiego czasu bardzo podupadł!
— Cóż to panu Jędrzejowi? spytał Jerzy.
— Posmutniał, schudł, niezdrowie jakieś... Szemere ma mu jakieś wody przepisać.
— Ale to samo przejdzie, moja mamo! odezwała się Aneta, bojąc się szczegółów zbytecznych o zdrowiu i medycynie.
Hrabina weszła na te słowa, a Jerzy naturalnie po pierwszych powitaniach został z Anetą.
Nie wiem jakie tam losy kierowały ich łodziami, ale to pewna, że Aneta zawsze miała jakieś ważne powody usunięcia się od matki i pozostania z Jerzym trochę na uboczu. I teraz tak się znowu złożyło, że