Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/358

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

350
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Mój Rajmundzie, rzekła do niego: życie nasze smutne, dom pusty... nie czujeszże ty potrzeby nigdy zastąpienia tego drogiego dziecięcia, któreśmy stracili, choć przybraném?
— Przybraném? rzekł hrabia. Nie! mamy krewnych, ktoś po nas majątek zabierze... a z tych, których znam, serca nie mam do nikogo.
— Co to za szkoda, żeś się tak przeciw Jurasiowi uprzedził!
— A! o tym mi nie wspominaj.
— Przepraszam cię: o nim to właśnie mówić chciałam. Wszak on nam najbliższy, syn brata, i doprawdy dobre dziecko, serdeczne, kochane; czemużbyśmy nie zbliżyli się do niego?
— Czemużby on nie zbliżył się do nas? poprawił hrabia.
— On... nie śmie.
— No, a ja nie mogę! odparł Rajmund.
— Alebyś go nie odepchnął?
— Nie lubię go, rzekł hrabia.
— Bo go nie znasz.
— Trudno, bym gonił za nim dla poznania.
Na tém się skończyło, a hrabina potajemnie napisała list do p. Moroszówny, wzywając ją, aby ostrożnie namówiła Jurasia, żeby kiedy do nich przyjechał. Opisała jéj swą rozmowę z hrabią i jego usposobienie; dodała, że bardzoby jéj było miło, gdyby się mógł zbliżyć do stryja. P. Izabella pokazała list Jerzemu, który się nad nim zadumał.
— Pojadę — rzekł — zobaczę tamtą matkę, i miejsce gdzie Lolę poznałem; przypomnę krótkie chwile szczęścia, a będzie co Bóg da...