Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

212
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

drzwiach sypialni i stawał na rozkazy. Rozmowa jednostajnie zawsze zaczynała się od zapytania:
— A co tam na dworze?
Na co Malczak miał talent odpowiadać coraz inaczéj, kreśląc obraz nie tyle tego co było, jak przepowiednię tego co być miało.
Późniéj rozmowa zwykle zwracała się do ukochanych machin, kółek, trybów i t. p. Malczak miał tu sposobność zręcznego podziwiania geniuszu hrabiego, i wprowadzania go w dobry humor, który potém pozwalał mu już bezkarnie mówić co ślina do gęby przyniesie.
Posiedzenia te ranne przy piciu kawy, często tak się rozwijały naiwnemi ze strony hrabiego wyznaniami, że się nawet Malczak z nich, stojąc w ciemnym kątku, uśmiechał.
W obec ludzi nie przyjmował hrabia ani tak bez wyboru każdego kadzidła, ani tak prosto w piersi wymierzonych admiracyj; między nim a Malczakiem przestrzeń stawała ogromna. Tu zacierały się położenia różnice; występowali tylko dwaj ludzie, z których jeden łaknął uwielbień, drugi mu je głodnemu dosyć niezręcznie przyprawione podawał.
— A! proszę jw. hrabiego, mówił Malczak: gdybyś jw. pan żył w innym kraju, na rękachby go nosili, monumentaby stawili. Co to taki geniusz! Ale u nas, proszę jw. pana, czy to się na ludziach poznają?
— Masz racyę! Ja zawsze się dziwuję, jak ty, prosty człowiek, tyle możesz mieć zdrowego rozsądku? U nas się wszystko marnuje, największe geniusze w niwecz idą. Nie pochlebiam sobie, żebym na równi stał z wielu znakomitymi mechanikami i wynalazcami;