Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

213
JASEŁKA.

ale tym rutynistom brak śmiałości w pomysłach, samorzutności, a ja to właśnie posiadam w najwyższym stopniu! Egzekucya jest słabszą stroną u mnie, ale i tu gdyby...
— Ale proszę jw. hrabiego, gdybyśmy sami wszystkiego nie robili własnemi rękami, coby to było?
— Ja ci wprost powiem, dodawał hrabia zwykle: gdyby nie twój talent, i tegobym nie zrealizował co jest. Któż tu u nas co zrobić potrafi? gdzie co wypróbować? kogo zapytać? Wreszcie człowiek potrzebuje zachęty: tu znajdzie tylko śmiech i obojętność.
— Toż to, proszę jw. pana, z nas doprawdy niektórzy śmieją się jak z waryatów.
— Bo zawsze geniusz musi być niepoznany! wołał hrabia w zapale: to jest jego znamieniem. Wszyscy wielcy ludzie dopiero po śmierci zostali ocenieni.
— Już to darmo, wzdychał Malczak, choć w duchu się uśmiechał: taki to los nasz, panie!
Krzywa gęba wielce mu ku temu była pomocna, że choć się czasem i rozśmiał z pana, wyraz szyderstwa niknął w tych fałdach kalectwa, i odkryć go w nich nie było podobna, bo zawsze miał minę złośliwą.
Takie zwykle rano toczyły się rozmowy, niemal codzień jednostajnie się powtarzające, a teraz tylko urozmaicane dopytywaniem nieznaczném o hrabinę, o któréj wszystkich czynnościach Malczak starał się być dokładnie zawiadomionym.
Po dobrowolném zrzeczeniu się Jerzego, hrabia napisał do żony, ale odebrał od niéj odpowiedź tylko zaklinającą go, aby tego daru spowodowanego testamentem nie przyjmował. Na list ten nie odpisał już wcale. Uraza do żony rosła w miarę jéj wytrwałości,