Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

153
JASEŁKA.

ło nielitościwie skazać ją na męczarnie; dać mu na pastwę żywą Lolę, równie wielkiemby było okrucieństwem. Męczyli się więc wszyscy razem do herbaty, po któréj nareszcie gość przywdział paliowe rękawiczki Jouvain’a, i pożegnawszy ceremonialnie towarzystwo, uznał za rzecz słuszną odjechać.
Jerzy teraz dopiero odżył, na nowo się przywitał z hrabiną i Lolą, i począł opowiadać im swoje przygody. Marya już wiedziała, że testament został obalony, i to ją czyniło weselszą; ale Jerzy pośpieszył z oznajmieniem, że się formalnie zrzekł spadku.
— I mąż mój przyjął to! zawołała rzucając się na kanapę hrabina.
— Musiał.
— Ale cożeś ty zrobił!
— Com był powinien, stryjenko. Nie mówmy o tém.
Lola spuściła oczy.
— Mógłżem inaczéj?
— A! całą moją zniszczyłeś nadzieję! zawołała hrabina. Nie wrócimy teraz do Zarubiniec.
Wymówiła się z tém mimowolnie, ale prędko zamknęła usta i zamilkła. Chwilę długą cisza panowała w salonie; nikt przerywać jéj nie śmiał, Lola nawet gryząc różę w ustach, odezwać się nie umiała.
— Doprawdy — dodał Jerzy — nie rozumiem com zrobił tak złego; inaczej postąpić było mi niepodobna. Gniewać się nie możecie, że wam oddałem...
— To, czego my właśnie nie chcemy, przerwała Marya. Na co nam to? ażeby kupić sobie zgryzoty, a Loli sprowadzić takich jak dzisiejszy konkurentów!
— A, prawda! uśmiechnęło się dziewczę: wszystkiemu Jerzy winien. A tak nas ten pan znudził!!
— Tylko co nie widać drugiego i trzeciego, rzekł