Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

52
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

człowiek anioł, mospanie! To ja wiem co go od pieluch znam. Coś mu się tylko przyplątało grać tę rolę dziwną... a co z nim zrobisz? uparty! To cała bieda! Już wierzcie, że ja go znam. I dobrzeście zrobili, panie Porciakiewicz, żeście go sobie wybrali; bo kto mu się powierzył, nikogo on nie opuścił.
Po tych wyrazach rozstali się, a Paweł zastukał do drzwi Lacyny, którego zastał chodzącego kulawo po pokoju w wielkim ferworze. Przyczyną rozdraźnienia było ranne obejście pana. Regentowicz gniewał się na niego niepomału. Poznał to od razu Paweł, bo nie pierwszy raz widział.
— Ho! ho! co tu u waści słychać? spytał.
— A nic! rzekł Lacyna, chodząc i zżymając się.
— Cóż to, waść jak środa na piątek?
— Albo to nowina! Kto to wytrwa z takim człowiekiem! to kat nie człowiek!
— Ot znowu! gadajże z nim!
— Ja go taki porzucę! zawołał Lacyna.
Paweł ruszył ramionami.
— Pluń na to! rzekł spokojnie: a gdzie ci lepiéj będzie?
— Wszędzie.
— Co tam znowu nowego?
— A stare rzeczy! stare! rzekł rozjątrzony Lacyna. Temu pankowi się zdaje, że jak u niego szlachcic chleb je, to wolno mu już nim pomiatać jak zechce, i krzywdzić, i znęcać się; ale ja mu pokażę, że tak nie jest! Ja mu pokażę! Nie, nie, ja mu pokazać muszę! Człek przecię ma swój honor, którego nie sprzedał.... a on mi powiada w oczy, że ja kłamię, żem rano nie wstał... rzuca mi przekąsy, że chodzę na fol-