Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

327
JASEŁKA.

grzebie ojca ze starym Pawłem się schronił, wybierał się do Horycy.
W Zarubińcach przebył krótko, ale chwile te, ciężkie dla niego, dziwne po sobie zostawiły mu wrażenie. Stryj Rajmund od razu okazał się dla niego więcéj niż zimnym, odstręczającym i nieprzyjaznym prawie; hrabina za to macierzyńską i czułą, a Lola... z Lolą patrzali tylko na siebie z jakiémś uczuciem błogiego podziwienia, prawie nie mogąc przemówić.
Odjeżdżając do Horycy, potrzeba było pożegnać ten dom i ludzi, podziękować za gościnność dla chorego i trupa, za pogrzeb, za wszystkie dowody braterskiéj miłości. Choć serce ciągnęło go ku stryjence, choć dziwne, niewytłómaczone uczucie ciągnęło go ku Loli, wstręt i obawę niepojętą obudzał w nim stryj, sztywny i zimny przedstawiciel tego świata, którym Juraś tak się brzydził.
Było to pierwszą i wielką z jego strony ofiarą, czuć się zmuszonym pojechać do Zarubiniec i narazić się na nieżyczliwe gospodarza przyjęcie. Westchnął wybierając się z Robowa, ale obowiązek swój zrozumiał. Otto nie znajdował potrzeby przeprowadzać go, pojechał więc sam jeden.
W Zarubińcach już wszystko powróciło było do dawnego trybu życia. Malczak skrobał coś przy warsztacie, poglądając z pod oka na pana, którym kierował, z którego sobie żartował po cichu; Rajmund zatapiał się w mechanice, hrabina się modliła, Lola smutna siedziała przy krosienkach w jéj pokoju.
Gdy im dano znać, że Juraś przyjechał, stryjenka kazała go prosić go siebie, a sama posłała dać znać mężowi; wszedł więc najprzód do skromnego jéj mieszkania.