Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   131   —

Zszedł z ganku do niego.
— Czołem...
— Do nóg upadam.
— Ślicznie pan sobie, czyściuchno cha! cha! miluchno! prawdziwie po kawalersku, cha! cha! się urządziłeś, wioska i folwark jak cacko!
Pochlebiło to Mondygierdowi, który chciał zaraz pochwalić się rowami, ale się wstrzymał przez skromność.
P. Fortunant wszedł do dworku, wychwalając wszystko i unosząc się nad przyjemnościami swobodnego żywota kawalerskiego, co zdumiało gospodarza, dając mu do myślenia, iż p. Grudzki miał towarzystwa sióstr i kuzynki do syta...
Kasper mimo złego humoru, nie potrzebując dyspozycyi nagotował kawę, sucharki, holenderską bieliznę, butelkę węgrzyna, nowe łyżeczki srebrne i wszystko, co mogło dom w dobrém świetle okazać. W tych razach, dbały o honor Kasper był nieoszacowanym, a znał miarę i wiedział z taktem przedziwnym, kiedy mógł bez kompromitacyi dać serwetę kolorową, a kiedy białą i cienką. Tymczasem ichmość już rozprawiali o rowach, których całą historyą, począwszy od pierwszéj idei do ostatniego sążnia wykonania, opowiedział Mondygierd.
Nie omieszkał dodać, że jeśli Rzpta chlubiła się kanałem Ogińskiego, on mógł stosunkowo rowami swemi być dumnym. P. Fortunat, choć słuchał z atencyą, nie okazał jednak tego wzpółczucia,