Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Hymny boleści (1879).djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
III.
W

W każdém ziarnku jest życia i śmierci nasienie,

Wszystko co żywi, morzy — co żyje, umiera,
Obok pieśni wesela jest smutku westchnienie,
A boleści tak wielkie! radość tak nieszczera!

Płacząc człowiek świat wita, z jękiem w ustach kona,
I we łzach go przechodzi, karmiąc się strapieniem,
Łzami trumna oblana, kolebka zmoczona,
Rodzimy się z boleści i śmierci znamieniem.

I to, co boleść słodzi, to rozkosz zatruwa,
Tam znikomość pociesza, tu krótkość przeraża;
Ale boleść powraca, choć ją Bóg usuwa,
A rozkosz utracona już się nie powtarza.

Patrzaj, gdy w blaskach słońca lilija rozkwita,
Już w kielichu jéj na dnie leży śmierć ukryta;
Patrzaj, gdy się uczucie rodzi w sercu jasne,
Już mu zgon jego przyszły wieszczą siły własne.