Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Hybrydy.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się przez Najadę wiesbadeńską pobłogosławione, małżeństwa... dwa! qu’on se le dire! na liczbę naszego towarzystwa nie jest li to zadawalającem? Statystyka matrymonialna ma swe znaczenie... po każdej wojnie i klęsce, bale i małżeństwa się podwajają...
— Ale mówże, kto za kogo wychodzi! — spytała Ewelina... — vous me faites venir l’eau à la bouche! niechże ujrzę tych szczęśliwych!
— Hrabina Kaisersfeld, niezmiernie czynna zawsze, która jeśli nie nawraca na katolicyzm izraelitów i nie werbuje dyplomatów... nie zaciąga pożyczek dla siebie lub dla maleńkich państewek odłużonych — przecie coś robić musi... w Wiesbadenie zamierzyła choć jedno szczęśliwe stadło skojarzyć... Mówią, że popiera nader gorliwie maryaż panny prezesownej Burskiej z pięknym Antynousem de Darnochą.. Zdaje się, że w tym celu dotychczasowy simple gentilhomme Mr. Vincent de Darnocha, bilety swe wizytowe kazał z małym przerobić waryantem:

Mr. le Comte Vincent Ch...

Hrabiostwo to avant la lettre, oktrojowała mu protektorka, pasując go zapewne à huis elos...
— Nie bądź pan tak zły... — przerwała Ewelina.
— To będę nudny, a pani nudziarzy nienawidzisz — odparł Starża.
—. No, to bądź zły, a mów dalej ale po cichu...
— Darnocha jest teraz nieustannym gościem w domu prezesa, zdaje się w łaskach samej pani i panny... Wielcy obserwatorowie nie wątpią, że się to stułą i pierścieniem skończyć musi. Żonę mieć