Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Hybrydy.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzystała nieporównanie zręcznie hrabina, napomykając o nim kilkakroć w rozmowie z nadzwyczajnemi pochwałami. Improwizatorka niezrównana, ułożyła na ten raz umyślnie całą historyę Darnochy, obudzającą dlań największe współczucie.
Z ust pani Kaisersfeld... była to najlepsza w świecie rekomendacya... Burscy odeszli, Darnocha w kilka godzin powrócił, a piękna gospodyni powitała go zagadkowym uśmiechem.
— Podziękujże mi i ucałuj tę rękę — zawołała, wyciągając białą i istotnie prześliczną dłoń ku niemu — wszystko ci sprzyja, a masz we mnie doprawdy przyjaciółkę...
— Nie pytając, już składam dzięki — rzekł, przysiadając na stołeczku nizkim Darnocha.
Seulement... suivez bien ce que je veux vous dire — panna prezesówna Burska nie jest ładna... prawdę powiedziawszy nawet... elle est affreusement laide, ale czy się na to uważa, żeniąc? Ma półtora miliona posagu... a ja ci ją swatam... Postępować będziesz wedle mojej instrukcyi. Bilety z tytułem hrabiego każ zrobić zaraz... któż to kontroluje? — każdy kto chce jest hrabią zagranicą! Resztę ja poprowadzę...
Uśmiechnęła się...
— Do stolika gry ani mi się zbliżać i... je vous garrantis le succès...
Milczeniem pełnem skromności i ucałowaniem nadliczbowem ręki, przyjął tę wieść Darnocha... Świetne ożenienie, nie patrząc na następstwa, jakie miało za sobą pociągnąć, było jego marzeniem...