Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Hybrydy.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łeczność wróciła w istocie do pogańskiego ubóstwienia sił i siły... Boga nie ma... Z Bogiem w niebo uleciały anioły poezyi, miłość, ofiara, braterstwo... czyste rozkosze ducha które nędzę czyniły znośną.
Dlatego nam dziś przedewszystkiem potrzeba dobrego bytu, zaspokojenia nietylko życia, wymagań koniecznych, ale zbytkowych. Dlatego znowu cielcowi złotemu bijemy pokłony... i jesteśmy nieszczęśliwi... i jesteśmy nad wyraz biedni...
— Tak jest — dodał Starża — i świat, którego postępy materyalne, naukowe, umysłowe są ogromne, moralnie jest w widocznym upadku. Nie widzi już nic wyżej, nic idealniejszego nad dobrobyt na ziemi.
Łudzim się, winszując sobie niezmiernych zdobyczy nad materyą kupionych kosztem ducha — ducha upadkiem....
Filozofia pozytywna, teorya Darwinowska, ekonomia polityczna... i polityka mocarstw, są z sobą w doskonałym, logicznym związku. Rozebrawszy je, widać jasno, że człowiek ma się za ciało i w duszę wierzyć przestał... Upadek literatury idzie zatem z konieczności... Życie się układa na staro rzymski sposób, rodzina rozwiązana... małżeństwo upadłe nizko, macierzyństwo zaparte...
Demoralizacya zstępuje od zobojętniałych klas wyższych do ludu... a gdzie oświaty brak i chleba, tam owe teorye przyjmują się i kwitną bujno...
W obronie pracy wieku stanął ktoś jeszcze i zbyt może poważna rozmowa zwolna przez interesowanych, którzy jej wydołać nie mogli, roztopiła