Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historya o Janaszu Korczaku.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dziwne jednak imienia i nazwiska podobieństwo! — dodała po chwili.
Suchodolski, który był wielkim znawcą ludzi, spostrzegł, że swojem opowiadaniem jakąś niezręczność popełnił; zaczął więc zaraz przywodzić rozmaite zdarzenia, w których zupełne imion i nazwisk podobieństwo było dziwnych omyłek powodem. Między innemi powieść o pani Bubrzyńskiej z domu Łabowskiej, która dowiedziawszy się o panu Tomaszu Bubrzyńskim w Warszawie, prezumowanym mężu swoim, zajechała szarym wieczorem wprost do niego, a tak pewna była, iż męża znalazła, że go uściskała. W tem chłopiec ze świecą wszedł i odkryło się, że to był pan Tomasz Bóbrzyński, któremu za to że ją śmiał napowrót pocałować, wymierzyła policzek tęgi i odeszła.
Śmieli się wszyscy — Jadzia siedziała zamyślona, blada, wspomnienie to, chwila radości, rozczarowanie — przybiły ją.
Suchodolski tymczasem, znać zaczepiony przez kogoś, wyliczał bajeczne sumy w kapitałach, obligach i majętnościach, które ów Janasz Korczak odziedziczył.
Miecznik słuchał z uwagą wielką:
— A nie wiesz co zamierza? pewnie mu się głowa zawróciła!
— Pojechał się słyszę do wojska zaciągnąć — dodał Suchodolski — bo i minę ma i gusta rycerskie, a z biedy znać tylko u starego kauzyperdy służyć musiał.
Teraz sobie przypominam, jak przez sen — kończył opowiadający, że mi ksiądz opowiadał, iż dziwne a osobliwe historye słyszał od niego, o oblężeniu