Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Gość nieznany.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niać, gdy na drodze ozwały się krzyki i wołania, a przed wrotami Wiaducha stanęli jacyś ludzie jezdni.
— Hej! Jest tam kto? — wołano.
Wiaduch wyszedł z chaty.
— A czego chcecie?
— Jechał kto tą drogą niedawno?
— A kogóż wam potrzeba?
— Czy nie jechał tędy pan jaki?
— Był jeden!
— Na jakim koniu?
Wiaduch opisał maść konia.
Na to ozwały się krzyki:
— To on! To on!
— Był tutaj — rzekł gospodarz — i przed godziną ruszył dalej. Konia miał zranionego w nogę, więc tu