Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziwadła T. 1.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




I.
Panu Edmundowi Suszy w Warszawie.
Turza-Góra, 20. września 184...

Kochany Edmundzie! A! a! a! ubolewaj nademną, jeśli ci czasu na ubolewanie, rodzaj twojego życia i rozliczne próżniackie zajęcia zostawią. Jestem nareszcie w Turzej-Górze i nudzę się śmiertelnie. Spodziewałem się tego, i przeciw najpowszechniejszemu prawidłu, ziściły się całkowicie nadzieje moje: nie zawiodłem się wcale. I niedość że się nudzę, jak rzekłem, ale w oddalonej perspektywie jak zajrzeć, nic nie widzę przed sobą, nic, tylko szeroko rozłożone sine i ciemne nudy. Mój Boże! a wy tam się tak ślicznie bawicie w Warszawie. Wściekam się myśląc o tem, serce mi rośnie z zazdrości i wyrywa się, głowa kręci: szerokie ziewanie gniew ten i szał zamyka! Nauczyłem się ziewać, nauczyłem spać, nauczyłem patrzeć w okno przez półtory godziny i liczyć belki na suficie, uważając bacznie czy są parzyste; nauczyłem się liczyć tarcice i ćwieki w podłodze: trzeba ci bowiem wiedzieć, że tu sufity są o bel-