Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kując naprzeciw swej pani z peruką w zębach.
— Co ja widzę? krzyknęła udając przestraszoną Exaktorową, on psuje czyjąś perukę..
— Perukę! mruknął gospodarz, unikając tłómaczenia, bodajby licho ciebie i twego pieska, wszystkie peruki i wieczory.
Są niektóre stworzenia tak upartej natury, że nie łatwo dadzą sobie odebrać, to co się im raz w pyszczek dostanie — a z tego rodzaju było pieścidełko Pani Exaktorowej. Na żadne wołania, groźby