Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To też to, przerwał ojciec, że on sam został obrażony, a na was, spada wina, żeście temu nie zapobiegli. A odtąd wymagam, rozkazuję i żądam, ażeby nieszczędzono największych względów dla mego przyjaciela Pana Talarki — w przeciwnym zaś razie.

— Koło zębate pionowo ustawione, odezwał się któś wchodząc zamyślony do pokoju, dotykając walca.... aha! aha! wykrzyknął ów nieznajomy: inveni! i niewitając się w pośrodku pokoju w zamysłach.