Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drony. Ja szczerze Panu powiem, nie miałem do tego bardzo ochoty, ale musiałem. — A któż Panu kazał mnie wyzwać?
— Mnie? zapytał zdumiony Puszyński — ja nie wyzwałem.
— Jak to? a Pan Mączka pokazywał mi jakąś karteczkę od Jegomości.
— Ja żadnej nie pisałem.
— Czy tak! no to zgoda między nami, kochany Panie — Ale Panu Mączce niedarujmy. Ja go pozywam do sądu o poduszczanie — Ja o fałszowanie — A tym czasem porządnie