Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A! czy go licho nadało! oto proszę przyczepka! żeby mi też dał moment wolny! i tu przyjechał! — Czy się już tak uwziął na mnie, że mi niechce dać pokoju. Przecież ja jadę w interesie rządowym, i on nie ma prawa mnie zaczepiać! Nie! nie ma prawa — bo ja dziś nie do siebie, ale do rządu należę.
O co za niecnota starzec, myślał sobie dalej, z tego Pana Mączki — uplątał mię w takie sidła, że z nich do tej pory wyleść nie mogę! Muszę ja mu się dobrze odwdzięczyć! ot tak wet za wet — primo nie ożenię