Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

taką uroczystością wnoszono, gdy drzwi się otwarły od sklepu i wśród licznych przestróg: wyżej, niżej, na prawo, na lewo! pożądany instrument znalazł się w pierwszey Izbie. Ustawiono go bardzo wygodnie, przymocowano pedały, a służące, same niewiedząc dla czego, postawiły kawę na stole. Jejmość chodziła po pokoju ruszając ramionami, a Benisia w floransowym szlafroczku, z zarzuconym na ramionach szalem wyglądała oknem, oskubując kwiatek lewkonii. Oczekiwano niecierpliwie metra; ale ani jego, ani ojca nie widać.