Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale mieć będziesz.
— Niekoniecznie.
— Czemu?
— Bo nikogo jeszcze nie kocham.
— Oho! pomyślał ojciec, rozum zaczyna się w mowie przebijać, prowadźmy go dalej.
— Czy znasz Pannę Lukrecyą?
— Znam: jest to stara baba, na którą i wśród zaćmienia słońca patrzeć nie można. Wolałbym ożenić się z tą piękną Wenerą.
— Z jaką? niecierpliwie zapytał ojciec.
— Pokażę natychmiast, rzekł Ry-