Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

która go dręczyła. Czuły jego umysł i serce, często go skłaniały na łono rodziny i wyganiały ponure myśli, ale przyzwyczajenie, silnie i bezustanku ciągnęło go do myśli o nieprzestannym ruchu, krążeniu planet i harmonii sfer. Tém tylko był zajęty i muzyką, która do tego stopnia zachwycała, iż nie raz sądził się już wśród ulubionych swoich światów, w czystej przestrzeni eteru.