Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.


Szambelan nie był złym człowiekiem, lecz, jakeśmy już powiedzieli, niewolnikiem namiętności swych, z któremi przed oczyma ludzi taić się i wstydzić ich musiał. Lubiono go, litowano się nad nim. wielu miało dlań wdzięczność, gdyż rad służył gdy mógł i serce miał miękkie, ale szacunku dlań trudno było powziąść.
Upadlająca go słabość, z którą przeszedł do lat już nie mogących nawet dać jej łagodzących okoliczności, — wpędzała nieraz Szambelana w kłopoty, zawikłania, na których honor i powaga jego cierpiała. Był męczennikiem swoich nałogów, które wyzyskiwali źli ludzie. Staremu zdawało się może, iż historya skandaliczna j ego życia jest tajemnicą dla ogółu, gdyż on starał się swe ułomności pokrywać niby i osłaniać jakiemiś pozorami; tymczasem począwszy od żony aż do sług wiedzieli wszyscy o każdym jego kroku. Śmiano się, ruszano rumianami, a czasem ktoś niepoczciwy