Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dziewczęta były ubogie, przystojne i miłe; lecz któżby ich tu miał przyjść szukać w małym dworku? chyba niezamożny szlachcic, dla którego to co umiały i czém były, starczyło.
Obu dziewczętom nie zbywało na darach bożych; roztropne były, chciwe wykształcenia i na swe położenie umiały więcej niżby się można było spodziewać. Książkami wspomagali je bracia, początki francuzczyzny wzięły jeszcze od bony w dzieciństwie, grały na fortepianie, i z instyktem kobiecym umiały się wszędzie znaleźć przyzwoicie, z powagą, jaka im pamięć na ojca i dawne położenie dawało.
Pani Marwiczowa z zamożnego pochodząca domu, niegdyś w najlepszych towarzystwach przyjmowana i obyta z niemi, umiała też w córki przelać co ją dawniej odznaczało.... Pomiędzy dwiema siostrami tak mała była wieku różnica, jak między braćmi; Julka o półtora roku starszą była od Jadwisi, a teraz gdy dorosły obie, można je za rówieśnice wziąść było. Daleko więcej różniły się charakterami od siebie. Julka przypominała nieco Rajmunda, Jadwiga Kwiryna. Starsza też piękniejszą była, a przynajmniej łacniej się pododobać umiała; miała śmiałości więcej, wiary w siebie, umiejętności znalezienia się w każdym razie. Szczebiotała chętnie, zręcznie i dużo, gdy Jadwiga mówiła mało i szukała kątka aby się w nim ukryć. Matka kochała wszystkie swe dzieci mi-