Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/315

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

uściskawszy ją i uprzedziwszy iż wie, że się pewnie gniewać nie będzie, przyznał się do zaproszenia.
Panna Jadwiga zamiast zakłopotania okazała z tego prawdziwą radość, wiedziała bowiem że to bratu zrobi przyjemność, i z góry obmyślać zaczęła urządzenie się jak najwygodniejsze z gośćmi przyszłemi. Kwiryn starał się ich odmalować w jak najpiękniejszych kolorach, — co do samej pani przyznając, że była kwaśną, ale razem ciesząc nadzieją, że powietrze i życie wiejskie z tego ją uleczy.
W pokoju profesora postawiono wcześnie łóżko dla Seneki; w dawnym matki, obok którego stała Jadzia, przygotowano wszystko dla profesorowej i jej córki. Jadzia co się tyczy kuchni porobiła wcześnie zapasy — i chociaż profesor ręczył, że do żadnych wykwintów i zbytków nie byli nawykli, gotowała się występować co się zowie.
Zawczasu sprowadzono kilka butelek wina starego francuskiego, którego miano używać pomiernie, lecz zbywać na niém nie powinno było.
Obrachowano dzień przybycia tak dobrze, iż profesor wyszedłszy na gościniec pod krzyż, miał przyjemność wkrótce zobaczyć budę, która mu obiecanych wiozła gości. Jechali bryką pożyczoną na folwarku, którą żydek końmi czterma nierównego wzrostu powoził, z wielkim wysiłkiem