Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pozwól, bym ci położenie moje wyjaśnił. Jeżeli nie powrócę w naznaczonym terminie, tracę miejsce, podpadam pod odpowiedzialność, a z miejscem sposób do życia i pomagania matce...
Będę więc zmuszony cię opuścić, choć nie bez trwogi śmiertelnej. Wiesz co Ottonie, wracaj ze mną. Klimat mógłby ci służyć, ale ty sam zostawiony sobie...
Kellner się uśmiechać zaczął.
— Prawda że bez ciebie — będzie mi trudno...
Zamyślił się nieco.
— Wiesz co — dodał przypuszczając w duchu, że Róża musiała skierować się nazad ku północy — gotowem powrócić! Cóż robić!
Kwiryn, w którym łatwość z jaką się na powrót zgadzał, wzbudziła podejrzenie iż gotów był gonić za Różą, zaledwie usłyszał to, zaczął sobie wyrzucać iż myśl poddał niedobrą.
Zawracać się nie umiał.
— Gdybyś bardzo spokojnie gdzieś siadł na jesień kurować swój kaszel, dodał, nie miałbym nic przeciwko temu. Lecz jeśli zaczniesz robić tak dwuznaczne znajomości niewieście, jak ci się już trafiało — jeśli będziesz się upajał dziwacznemi fantazyami...
— Za nic ręczyć nie mogę, rzekł Otton — bierz mnie z sobą.