Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„Nim przystąpię do wyłuszczenia okoliczności, które sprawę we właściwém świetle postawią, muszę zawarować sobie, ażeby mi otwartość moja i prawdomówność za złe poczytaną nie była.
„Powtóre, honorem waćpana dobr. wiążę, iż list ten, jako zwierzenie się moje poufne, zachowasz sub rosa.
„Syn mojego niegdyś pryncypała Radcy von Kellner’a, pan Otton, uczeń pański, przymiotami serca i umysłu wzbudził we mnie afekt, który jest tego zwierzenia się pobudką.
„Początki nasze w stolicy, acz mogły budzić obawy, iż młodzieniec da się pokusom wielkiego miasta pociągnąć, nie były tak groźne, aby aż o przyszłość lękać się należało.
„Starałem się go skłonić, by powierzywszy zdolnemu pełnomocnikowi chodzenie około interesu, sam co rychlej na wieś powracał, gdyż aura miast wielkich, dla ludzi jego wieku zdrową nie jest.
„Byłoby mi się może to powiodło, gdybyśmy szukając onego Feniksa nie natrafili na — rodzonego brata pańskiego, pana Rajmunda.
„Tu parenthezę uczynić muszę, zawarowując iż ani z rodziców na dzieci, ani w rodzeństwie z jednego na drugie grzechy i winy nie spadają. Mam najwyższy szacunek dla pana dobrodzieja, ale pana Rajmunda, chociaż jest zdolnym i zręcznym, nie mogę z nim na równi postawić.