Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nieznośny jesteś — krzyknęła. Cóż to ja, jak ty eksploatuję ludzi?!
— Nie gniewajże się. Bez eksploatowania możesz się niemi bawić! Ja, jako twój furniser z urzędu, dostarczam lalek... które lubisz łamać i zmieniać.
— Co za ton! przebąknęła Róża.
— No, żart na bok, — rzekł trochę bardziej seryo Rajmund, podchodząc do biurka. P. Otto von Kellner, jest uczniem mojego brata Kwiryna, którego bardzo kocha. Jestto pierwszy klient, którego winienem mojej familii. Podoba ci się niezawodnie.... Wesół, trzpiot, młody, — chce żyć, życia nic nie zna. Zdaje się że mi swe interesu powierzy; w najgorszym razie, gdyby nic do czynienia nie było, zawsze to kilka tysięcy rubli...
— Cóż mnie to ma obchodzić!! znudzonym tonem odpowiedziała Róża, wracając do pióra.
— Moim obowiązkiem było, — zakończył Rajmund z dobrym humorem, zdać raport pani domu.
Widząc że Róża schyliła się do pisania — Rajmund ukłonił się i wyszedł nucąc.
Obiad u państwa Marwiczów był dosyć późny: wymagał tego obyczaj świata w którym, lub właściwiej, z którym żyli. Z gości nie było jeszcze nikogo, gdy pani domu w ciężkiej sukn jedwabnej z koronkami, strojna do zbytku, świecąca od różnych błyskotek, łańcuchów, spinek,