Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.


Nim pani Marwiczowa zebrała się napisać do syna, nim on list jej odebrał, wyjechał i mógł przybyć do Żulina, pan Rajmund naglony przez Szambelana, wszelkiemi środkami starał się o przyśpieszenie ślubu, który raz będąc faktem spełnionym, musiał być przez panią Marwiczową i familią uznanym i przyjętym.
Z księdzem Gawryłowskim nie było sposobu nic zrobić, ani go przekonać, ni uprosić, ni ująć datkiem. Łajał i burzył się coraz bardziej, tak, że pomimo poszanowania dla imienia hrabiego, na cztery oczy i jego zburczał. Hrabia łagodny zawsze, w rękę go pocałował i odszedł śmiejąc się, ale po to tylko aby gdzieindziej szukać pomocy.
W sąsiedztwie był młody ksiądz wikaryusz, który odwiedzał Szambelaństwo oboje, a zdawał się nader grzeczny i powolny we wszystkiém. Uderzył więc pan Szambelan do niego. Młody