Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stną w dziecku zmianę, nie poznał czyim była dziełem i nie ocenił nauczyciela.
Kwiryn z pozoru był bardzo chłodnym, choć ta powierzchowność kryła serce najczulsze; ale jak wszyscy co czują głęboko i uczucia swe szanują a lękają się ich na pastwę ludziom wystawić — osłaniał je tym lodem.... Uczucie, które się z sobą popisuje, które się głosi i opowiada, jest najczęściej udaném lub mieszka w głowie, nie w piersi, jest fantazyą tylko — gdy prawdziwe ma swój wstyd i instynkt zachowawczy, nie objawia się, lękając aby nań nie rzucano pocisków, aby go nie nadwerężono.
Kwiryn miał taką powierzchowność nad wiek swój poważną i zimną — twarz jego dosyć dobrze oblekała się obojętnością, młode tylko oczy czasem go zdradzały.
Dom, w którym już od kilku miesięcy przebywał, nie smakował mu wcale. Trzymało go tu dosyć znaczna pensya, której potrzebował, i rzeczywiste wpółczucie dla Ottonka, który był w tych latach stanowiących o przyszłości i mógł albo się stać sobie i drugim pożytecznym, lub lekkomyślnym marnotrawcą. Gorący temperament potrzeba było studzić, hamować i siły jego pokierować ku temu, co mogło przyszłość zabezpieczyć.
W mieście dom państwa Kellnerów, w którym zbierano się na wieczory, miewał fizyognomie najrozmaitsze, stosownie do towarzystwa