Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tyczną, widocznie bardzo odbija. Obywatel Królestwa równie wykwintnie ubrany, chętniéj się godzi z Litwinem, skorszy do głośnéj rozmowy i rad się czasem tém i owém pochwalić, popisać, mówi wiele o fabrykach i gospodarstwie. Ukrainiec całą gębą pan, a popularny i grzeczny, głowę niesie wysoko, pieniądze, które czuje w kieszeni, znać jak mu odwagi dodają — dobry przytém człowieczysko, a nawet oświeceńszy od wielu współziomków, tylko że ma trochę kozaczą minę, pewnie temu nie winien. Chętnie to mu darujemy. Podolaka tu nie widziałem, ale — może się i ten znajdzie późniéj.
Na téj przechadzce przy źródle, począwszy od żyda zamaskowanego i oczywistego, aż do xiążąt, z których jednych bardzo trudno poznać, że niemi są, drudzy aż nadto chcieliby to pokazać; całe społeczeństwo krajowe, wszelkiego wieku, płci i stanu, przedstawia się zsyłając tu swoich reprezentantów. Zwłaszcza w Czerwcu, Lipcu i Sierpniu (do połowy tego miesiąca) najosobliwsza osób, twarzy, postaci dziwacznych, pociesznych, smutnych mięszanina. Inna bowiem jest fizjognomja Druskienik w Maju, Czerwcu, inna w Lipcu