Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gospodarz, gaduła, jakich mało, żyd w całém wyrazu znaczeniu. Przecież, dzięki Bogu, że spocząć można![1].
Z Dywina do Kobrynia; chociażby może cudzoziemiec zapatrując się na lud, nie postrzegł wybitnéj między nim a zamieszkującym Wołyń i jego brzegi różnicy. Krajowiec nie może w języku, ubiorze i całéj fizjognomji nie widzieć zmiany wielkiéj. Inna twarz, inna odzież, czapki krojem różnym, zaprząg jednokonny, ale koń za to lepszy od Wołyńskich drobnych koniąt, szarą siermięgę zastępuje ciemno-brunatna; w ustach tutejszéj Rusi już z małorossyjskiego dialektu przejście do białoruskiego widoczne.

Na Wołyniu lud razem pokory ma więcéj i hardości. Korzy się aż do bicia czołem panu, a w wejrzeniu wyzywać się go zdaje; tu wieśniak nie tak uniżony, łagodniejszy przecie. Czy obej-

  1. Nazwanie Dywin’a zdaje się zapowiadać bardzo starą pogańskich jeszcze czasów osadę. Wiemy o znaczeniu wyrazu Diw, z którego nasze dziw pochodzi, a litewskie Dejwas. Nazwanie wioski sięga mythologicznych Rusi czasów i odnosi się pewnie do nazwy bóstwa. O historyi téj osady nic dowiedzieć się nie mogłem.